HARMONOGRAM PRACY:
31 sierpnia 2016 r. – otwarcie pudełka
1-2 września 2016 r. – budowa podwozia i gąsienic
5-6 września 2016 r. – obciążenie modelu i budowa nadwozia
12-13 września 2016 r. – montaż działa i wieży
15-16 września 2016 r. – malowanie bazowego koloru
20-21 września 2016 r. – malowanie maskowania i nakładanie kalkomanii
26-27 września 2016 r. – malowanie figurek i zakończenie prac
31 sierpnia 2016 r. – otwarcie pudełka
1-2 września 2016 r. – budowa podwozia i gąsienic
5-6 września 2016 r. – obciążenie modelu i budowa nadwozia
12-13 września 2016 r. – montaż działa i wieży
15-16 września 2016 r. – malowanie bazowego koloru
20-21 września 2016 r. – malowanie maskowania i nakładanie kalkomanii
26-27 września 2016 r. – malowanie figurek i zakończenie prac
OPIS:
Tym razem skleję model ciężkiego działa samobieżnego z okresu drugiej wojny światowej Sd.Kfz.184 Elephant.
Z marką miałem już do czynienia przy okazji modelu Czołg Challenger 2 (Trumpeter), z którego montażu mam pozytywne wrażenia. Mam nadzieję, że tym razem będzie równie dobrze.
Z marką miałem już do czynienia przy okazji modelu Czołg Challenger 2 (Trumpeter), z którego montażu mam pozytywne wrażenia. Mam nadzieję, że tym razem będzie równie dobrze.
W pudełku znajdziemy sześć ramek z częściami. Osobno korpus i wieżę do modelu oraz drugą wersję gąsienic. Wykonaną z gumy w jednym kawałku – dla tych, którzy nie chcą kleić pojedynczych ogniw. Oprócz tego jest instrukcja czarno-biała oraz elementy fototrawione i kalkomanie. Z informacji na pudełku wynika, że model będzie miał ok. 11,4 cm długości, 46,9 mm szerokości i 42,6 mm wysokości. Zgodnie z opisem producenta zestaw składa się z 250 elementów, więc zapowiada się obiecująco.
Zawsze ceniłem marki, które oprócz schematów malowania modeli zawartych w instrukcji (zazwyczaj czarno-białej) zamieszczali też kolorowe rzuty modeli na pudełkach. First to Fight oraz Italeri drukuje je na tyle pudełka, natomiast Trumpeter na bokach. Nie zmienia to faktu, że producent ułatwia w ten sposób początkującym modelarzom pracę, więc miejsce nie gra roli – liczy się fakt, że o to zadbał.
Pierwsze wrażenia z budowy modelu są bardzo pozytywne. Wybrałem wersję gąsienic klejonych, gdyż te gumowe wydały mi się mniej naturalne i trudniejsze do uformowania na kołach napędu. Ogniw jest aż nadto, więc można zimitować swobodne opadanie górnych ogniw na prowadnice.
Do pomalowania ogniw wybrałem trzy kolory tj. czarny, srebrny i rdzę. Efekt wyszedł jak na zdjęciu powyżej. Nie jest to nic powalającego, ale mnie na chwilę obecną satysfakcjonuje.
Model, jak na ciężkie działo dużego kalibru przystało, ma spore rozmiary i sporo pustej przestrzeni w środku. Obciążenie z plasteliny musiałem zatem wzmocnić stelażem z resztek ramki od modelu. Wysychająca z czasem plastelina mogłaby się oderwać i przemieszczać wewnątrz pojazdu, a tego chciałem uniknąć.
W większości modeli w tej skali nie znajdziemy elementów silnika, czy przedziału kierowcy/mechanika – tak jest i z tym modelem. Niestety również ewentualne otwarcie włazów wymaga cięcia modelu…
Do tego momentu części zdawały się pasować idealnie. Osadzenie wieży stwarza już trochę problemów. Nie jest to jednak trudność nie do pokonania.
Bardzo cienkie elementy, jak boki błotnika, niestety nie trzymają farby. Tak cienka powierzchnia bardzo łatwo się ściera. Wystarczy potrzymać ręką przez chwilę. Obawiam się, że u innych producentów w podobnym przypadku efekt by był taki sam. Może pomógłby podkład w sprayu.
Bardzo cienkie elementy, jak boki błotnika, niestety nie trzymają farby. Tak cienka powierzchnia bardzo łatwo się ściera. Wystarczy potrzymać ręką przez chwilę. Obawiam się, że u innych producentów w podobnym przypadku efekt by był taki sam. Może pomógłby podkład w sprayu.
Przy okazji lufy działa Elephanta warto nadmienić dwie pozytywne kwestie. Pierwsza to otwór wylotu lufy – to drobiazg, ale efekt jest super! Działo oczywiście jest ruchome – niewielki zakres zmiany kąta nachylenia zapewnia jego bezklejowy montaż.
Zbliżając się ku końcowi zauważyłem, że zostaje sporo niewykorzystanych części. W sumie to dobrze, bo na pewno przydadzą się do innych modeli. Minusem jest jednak to, że model nie wykorzystuje żadnego foto trawionego elementu załączonego do zestawu.
Za pewien minus uważam brak możliwości otworzenia włazu na wieży. Wycięcie w tak wykonanej konstrukcji dosyć drobnego koła będzie bardzo trudne, przez co osadzenie figurki czołgisty jest prawie niemożliwe. Na pewno modelarz ze sporym doświadczeniem poradzi sobie z tym zadaniem, ale komuś początkującemu w modelarstwie nie polecam aż takiej ingerencji w model. Ja pozostawiłem model z zamkniętymi włazami, natomiast postanowiłem dodać do Elephant’a dwóch mechaników. Jeden pochodzi z zestawu marki HASEGAWA ”US Pilot and Crew set”, natomiast drugi z „NATO pilots and ground crews” od Italeri. Ze zmian w figurkach największa to odcięcie kieszeni bocznych w spodniach (tzw. bojówkach).
Antenę wykonałem z cienkie drutu. Z anteny na wieży zrezygnowałem ze względu na za niskie pudełko, do którego model schowam (obok Sd.Kfz.164
NASHORN (Revell)).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz