2014 r - budowa modelu w barwach z działań na froncie wschodnim (503 oddziału czołgów ciężkich)
update (na końcu wpisu):
2017 r. - budowa modelu w barwach z działań na froncie zachodnim (506 oddział czołgów ciężkich).
Tym razem na warsztacie model „Panzerkampfwagen VI Ausf. B” tzw. tygrys królewski. Zestaw marki Revell nr 03129 to chyba najcięższy, bo blisko siedemdziesięciotonowy czołg z czasów rzeszy (no może poza kontrowersyjnym Maus) dlatego warto go mieć w swojej kolekcji. Poniżej zdjęcie zawartości pudełka:
W zestawie mamy 5 ramek + kalkomanie w dwóch wariantach. Trzy ramki to podwozie i napęd. Czwarta to elementy wieżyczki, a piąta to nadwozie i kilka detali (liny, haki itp.). Model raczej nie będzie miał zbyt wiele szczegółów, ale to jak się będzie prezentował okaże się na końcu. Może skromne wyposażenie wcale nie jest wadą. Czasem sam odlew + kilka detali dodatkowych i odpowiednie ich pomalowanie daje wystarczający efekt.
Zestaw nie zawiera czołgistów, ani elementów fototrawionych.
Jak podaje producent długość gotowego pojazdu będzie wynosiła ponad 14 cm
Jak podaje producent długość gotowego pojazdu będzie wynosiła ponad 14 cm
Montaż podwozia:
Niewątpliwą zaletą modelu Revell na tym etapie budowy jest spasowanie części. Wszystko pasuje do siebie bardzo dobrze, a i instrukcja jest bardzo sugestywna i prosta…Choć wstęp do niej z cyklu „zanim zaczniesz przeczytaj” w wielu językach powoduje, że zamiast dwóch kartek A4 mamy plik.
Wiem, że dziś poprawność polityczna jest bardziej w cenie niż zdrowy rozsądek, ale czy nie wystarczyłyby te regułki w skromniejszej wersji? Angielski rozwiązuje sprawę większości przypadków. Przecież i tak zazwyczaj te formułki lądują w koszu na samym początku pracy z modelem a nie sposób załączyć wszystkich wersji językowych, więc zawsze ktoś będzie czuł się niedoinformowany. Zapewne ma to ustrzec firmę przed pozwami np. przy zakrztuszeniu się małą częścią przez dziecko, tylko, że trzy, sześć czy dziewięć wersji nie zmieniają w tej kwestii nic.
Wracajmy jednak do samego modelu. Powyżej chciałem jedynie zaznaczyć, że z mojego punktu widzenia instrukcja zaczyna się w połowie załączonego trochę na odczepne do modelu pliku kartek jest dla mnie po prostu marnowaniem papieru.
Wiem, że dziś poprawność polityczna jest bardziej w cenie niż zdrowy rozsądek, ale czy nie wystarczyłyby te regułki w skromniejszej wersji? Angielski rozwiązuje sprawę większości przypadków. Przecież i tak zazwyczaj te formułki lądują w koszu na samym początku pracy z modelem a nie sposób załączyć wszystkich wersji językowych, więc zawsze ktoś będzie czuł się niedoinformowany. Zapewne ma to ustrzec firmę przed pozwami np. przy zakrztuszeniu się małą częścią przez dziecko, tylko, że trzy, sześć czy dziewięć wersji nie zmieniają w tej kwestii nic.
Wracajmy jednak do samego modelu. Powyżej chciałem jedynie zaznaczyć, że z mojego punktu widzenia instrukcja zaczyna się w połowie załączonego trochę na odczepne do modelu pliku kartek jest dla mnie po prostu marnowaniem papieru.
Montaż nadwozia:
Jak zakładałem na samym początku (przy otwieraniu modelu) część wyposażenia czołgu jest odlana jako detal większych elementów np. na nadwoziu tygrysa mamy odlany młot i siekierę. Zabieg taki wymaga dobrej precyzji odlewu ale z drugiej strony oszczędza tworzywo i miejsce w matrycy na kolejne elementy. Na obecnym etapie wygląda to przywozicie i nie mam zastrzeżeń.
Drobna uwaga.
Warto wcześniej wnętrze czołgu pomalować np. na czarno żeby przez kratki chłodzenia nie było widać niepomalowanego plastyku i braku silnika. Nie ma tego w instrukcji ale doda trochę realizmu modelowi.
Warto wcześniej wnętrze czołgu pomalować np. na czarno żeby przez kratki chłodzenia nie było widać niepomalowanego plastyku i braku silnika. Nie ma tego w instrukcji ale doda trochę realizmu modelowi.
Montaż wyposażenia oraz wieżyczki:
Tutaj również Revell prezentuje wysoki standard. Części pasują dobrze do siebie a model nabiera realnego wyglądu po dodaniu lin, ogniw do holowania i ekwipunku. Jedna kwestia, która powinna znaleźć się moim zdaniem w instrukcji to sugestia o pomalowaniu środka modelu chociaż w kilku miejscach na czarno. Przez wloty powietrza służące do chłodzenia silnika czołgu widać wyraźnie wnętrze modelu. Jeśli nie pomalujemy go np. na czarno to model straci bardzo na atrakcyjności. Pamiętajmy, że nie ma tam silnika a tworzywo ma jasny piaskowy kolor. Przy najlepszych umiejętnościach malowania popsuje to efekt końcowy. Owszem jeśli ktoś używa aerografu nie ma problemu. Sęk jednak w tym, że modelarze ze skromniejszym warsztatem będą mieli trudności tutaj, a wzmianka w instrukcji załatwiłaby sprawę.
Ponadto pamiętając składanie innego pojazdu tej samej firmy tj. Czołg Leopard 2 A4 (Revell), aby uniknąć zbyt lekkiej i obracającej się od każdego dotknięcia wieżyczki tym razem postanowiłem zastosować obciążenie. Jak widać na poniższym rysunku cześć bryły wieży wypełniłem plasteliną a dla jej lepszego umocowania wkleiłem element ramki jako usztywnienie. Wiadomo plastelina potrafi wyschnąć z czasem albo się odkleić, a tak jest lepiej umocowana.
Ponadto pamiętając składanie innego pojazdu tej samej firmy tj. Czołg Leopard 2 A4 (Revell), aby uniknąć zbyt lekkiej i obracającej się od każdego dotknięcia wieżyczki tym razem postanowiłem zastosować obciążenie. Jak widać na poniższym rysunku cześć bryły wieży wypełniłem plasteliną a dla jej lepszego umocowania wkleiłem element ramki jako usztywnienie. Wiadomo plastelina potrafi wyschnąć z czasem albo się odkleić, a tak jest lepiej umocowana.
Do modelu planuję zaadoptować kilka figurek z zestawu Revell Africa Corps nr 02513. Planowo będzie kliku maszerujących i jeśli uda się konwersja to dodatkowo jeden czołgista z Mauser’em. Generalnie pomysł jest na czołg w drodze, a nie w działaniach bojowych.
Malowanie i kalkomanie:
Figurki wybrałem jak na załączonym zdjęciu poniżej. Zarówno model czołgu jak i postacie są marki Revell, więc odchyleń w interpretacji skali nie powinno być. Ewidentnie są mniejsze niż Italeri czy Zvezda. Figurki maluje się przyjemnie – tworzywo dobrze przyjmuje farbę. Detale są na tyle wyraźnie odlane, że da się jej w miarę dokładnie jak na tak mała skalę pomalować.
Malowanie takiego kamuflażu jak w instrukcji nie jest prostą sprawą. Trzeba w miarę realnie odwzorować proporcje barw i zwracać uwagę na kształty. Kolory powinny tworzyć jedną kompozycję, bez szczególnej dominacji jednego koloru. Nie wyszło dokładnie jak sugerował producent ale chyba ogólny efekt nie jest najgorszy.
Do potrzeb motywu zaadoptowałem figurkę z zestawu Africa Corps 2513, jednak żeby zmieścić postać żołnierza w otwartym włazie niestety musiałem go trochę przyciąć. Nie znalazłem żadnego czołgisty, więc żołnierz z mauserem w czarnym uniformie musi go zastąpić. Dla ambitniejszych można znaleźć ciekawe figurki czołgistów i postaci podczas transportu bodajże marki Hat.
Efekt końcowy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz