HARMONOGRAM PRACY:
12 czerwca 2015 r. – otwarcie pudełka i montaż podwozia
13 czerwca 2015 r. – montaż działa
16 czerwca 2015 r. – montaż osłony
17 czerwca 2015 r. – początek malowania figurek
20 czerwca 2015 r. – malowanie figurek i ukończenie modelu
3 października 2016 r. – aktualizacja (budowa drugiego zestawu)
12 czerwca 2015 r. – otwarcie pudełka i montaż podwozia
13 czerwca 2015 r. – montaż działa
16 czerwca 2015 r. – montaż osłony
17 czerwca 2015 r. – początek malowania figurek
20 czerwca 2015 r. – malowanie figurek i ukończenie modelu
3 października 2016 r. – aktualizacja (budowa drugiego zestawu)
OPIS:
To kolejny po Czołg
rozpoznawczy TKS (FtF) produkt z kolekcji „Wrzesień 1939”. Tematyka serii (modele 1:72 z okresu początku wojny) jest bardzo ciekawa a i zapowiedzi takie jak jazda konna czy motocykle Sokół to ewidentnie plusy pomysłu. Mój zbiór modeli i figurek Wojska Polskiego w całości będzie pochodzić właśnie z tej kolekcji. Żeby nie było za różowo jest też wada. Za drobny minus uznaję tworzywo, z którego modele są wykonane, ale o tym za chwilę…
W pudełku mamy dwa modele działa przeciwpancernego Bofors WZ 36 oraz 6 figurek (po 3 żołnierzy obsługi do każdego działa). Figurki są ładnie odlane aczkolwiek nie mają podstawek. Samo działo też wygląda na dobrze zdetalowane choć zaznaczam, że cienkie części tuż po otwarciu pudelka (jeszcze w ramce) mają białe smugi. Są to po prostu pęknięcia twardego, ale kruchego materiału. Przy wycinaniu nie powinno być zatem zaskoczenia gdy części ze smugami po prostu pękają. Oczywiście nie jest to nic strasznego, w końcu klej rozwiązuje sprawę i po pomalowaniu nie ma śladu rozczłonowania części, ale z taką sytuacją spotykam się pierwszy raz.
Zmianą w stosunku do pierwszych modeli jest to, że producent nie załącza już kleju. Widać nie tylko mi się trafiały wyschnięte tubki… Za minus tego nie odbieram, bo każdy modelarz zapas kleju ma, a FtF pozbyło się irytującego odczucia, że ten z pudełka może być starszy od samego sklejającego…
Zmianą w stosunku do pierwszych modeli jest to, że producent nie załącza już kleju. Widać nie tylko mi się trafiały wyschnięte tubki… Za minus tego nie odbieram, bo każdy modelarz zapas kleju ma, a FtF pozbyło się irytującego odczucia, że ten z pudełka może być starszy od samego sklejającego…
Instrukcja jak zawsze w modelach tej marki znajduje się na pudełku. Jest to plus, bo i producent pozbywa się kosztu druku oraz klient ma mniej zbędnego papieru. Szczególnie, że to modele z serii szybkich do złożenia.
Oczywiście w dołączonej do pisma gazetce oprócz instrukcji malowania jest zamieszczony tradycyjnie rys historyczny. Dla szerszego ujęcia tematu dodrukowałem sobie zdjęcia innych modeli oraz repliki działa 1:1.
Model składa się dobrze, choć warto pamiętać, że to kruszyna. Elementy są bardzo drobne. Trzeba być bardzo ostrożnym, bo minimalnie większy nacisk przy klejeniu i złamiemy albo nawet zgnieciemy delikatne części.
Delikatność elementów szczególnie odczujecie w drugim etapie gdzie składane jest działo i mocowanie osłony. Delikatne wypustki o długości kilku milimetrów są bardzo kruche…
Pozostały już tylko dwa elementy (a w zasadzie trzy). Osłonę armaty montuje się bez większych problemów. Ma ona wsparcie w czterech punktach, które kleimy. Pozostałe dwa to zagadka. Jeden to mocowanie do holowania, którego nie uwzględnia instrukcja. Na zdjęciach modeli sklejonych przez modelarzy zauważyłem, że jest zamontowana do armaty po jej prawej stronie (patrząc zgodnie z kierunkiem lotu pocisku). Detal fajny jeśli ktoś chce zbudować na przykład model ciężarówki Fiat 621 holującej Boforsa WZ36. Druga zagadka to skrzynka, która jak zgaduję może być pojemnikiem na naboje…
FIGURKI OBSŁUGI JAKO UZUPEŁNIENIE…
Każda armata ma w zestawie po trzy figurki. Jeden żołnierz podający nabój, jeden celowniczy i dowódca z lornetką. Tylko jedna z tych figurek posiada podstawkę, co jest pewną wadą moim zdaniem (aczkolwiek jeśli ktoś się uprze to podstawkę zawsze można wykonać samemu).
Figurki oceniam na dobrze wykonane. Nie mają jakiś większych nadlewów, a te drobniejsze da się przy odrobinie cierpliwości dopracować.
Bodajże po drugim zestawie firma „First to Fight” zaczęła wycinać figurki z ramek. Zaleta takiego rozwiązania to mniej pracy dla modelarza i oszczędność materiału dla producenta. Niestety jest też jedna ukryta wada. Zdarzają się pomyłki. W moim zestawie zabrakło figurki żołnierza ładującego pocisk. Figurek owszem było sześć, tyle, że zamiast otrzymać dwa zestawy po trzy pozy każdy, mam jeden zestaw komplety i jeden wybrakowany (zdublowane postacie). Z jednej strony można się wkurzyć, bo kupując coś wymagamy, aby zawartość pudełka pokrywała się z opisem. Z drugiej jednak strony pomyłki się zdarzają. Wysłałem maila do producenta i obiecał brak uzupełnić….. zobaczymy…
Jako wzór malowania obrałem sobie zdjęcie repliki munduru z kampanii wrześniowej. Nie jest może idealnie oddana kolorystyka ale starałem się rządzić farbami, które już posiadam.
Podsumowując, ogólnie model uważam za udany. Działo jest mikroskopijnych rozmiarów, więc wymaga cierpliwości i precyzji ale efekt jest miły dla oka.
WIDOK UKOŃCZONEGO ZESTAWU:
AKTUALIZACJA 3 PAŹDZIERNIAK 2016 R. :
Działa na tyle mi się spodobały, że postanowiłem zakupić kolejne. W sumie zaplanowałem trzy działa w pozycji bojowej oraz jedno holowane przez ciężarówkę (najprawdopodobniej będzie to Fiat 621). Załoga, która postanie mi z holowanego modelu wykorzystam do działa 75 mm wz. 1897 Schneider.
Przy okazji: firma FtF dosłała brakującą figurkę. Co prawda na jednym mailu się nie zakończyło (musiałem się przypomnieć), ale w sumie zachowali się profesjonalnie i pomyłkę naprawili.
TROCHĘ HISTORII:
37 mm Bofors to szwedzka armata przeciwpancerna z okresu międzywojennego. Produkowana w Polsce (na licencji) jako 37 mm armata przeciwpancerna wz. 36 przez Stowarzyszenie Mechaników Polskich z Ameryki w Pruszkowie.
DANE TECHNICZNE:
kaliber: 37 mm
długość lufy: 1665 mm
masa: 380 kg
skuteczność : 2000 m
szybkostrzelność : 10 strz/min
kaliber: 37 mm
długość lufy: 1665 mm
masa: 380 kg
skuteczność : 2000 m
szybkostrzelność : 10 strz/min
Niewielkie wymiary pozwalały na szybkie i łatwe ukrycie WZ36, zaś siła ognia była wystarczająca, by zniszczyć każdy czołg biorących udział w agresji na Polskę. Armata mogła przebić pancerz grubości 40 mm z odległości 100 m (Panzer I, Panzer II, Panzer III miały pancerz o grubości 15 mm, a najcięższy Panzer IV miał w 1939 roku do 30 mm grubości pancerza).
Ponadto niska masa armaty powodowała, iż była ona niezwykle mobilna, szczególnie kiedy wyposażono w nią oddziały konne, mogące przemieszczać armatę praktycznie w dowolnym terenie.
Rok 1939 był ostatnim, w których armata prezentowała wartość bojową, ponieważ kolejne modele czołgów nieprzyjaciela były miały już grubszy pancerz.
Ponadto niska masa armaty powodowała, iż była ona niezwykle mobilna, szczególnie kiedy wyposażono w nią oddziały konne, mogące przemieszczać armatę praktycznie w dowolnym terenie.
Rok 1939 był ostatnim, w których armata prezentowała wartość bojową, ponieważ kolejne modele czołgów nieprzyjaciela były miały już grubszy pancerz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz